Mniejsi i więksi piłkarze podczas treningu potrzebują odpowiedniego nastawienia, a co za tym idzie dobrego podejścia ze strony trenera. Szczególnie na początku przygody naszym podopiecznym musimy zaoferować wsparcie i przekazać im moc i wiarę w ich umiejętności, pomimo iż bardzo często są one naprawdę niewielkie.

Pracując na co dzień w Królewskich Złoczew z żakami czy orlikami zderzam się zawsze z wyzwaniem dotyczącym odpowiedniego nastrojenia moich zawodników i stworzenia im warunków, w których czują się bezpiecznie i są świadomi, że mogą popełniać błędy. Chcę sprawić, by pomimo tego, że te potknięcia się pojawiają, zawsze będę ich wspierać i ufać, że to, co robią, robią najlepiej, jak potrafią. Zarówno dla mnie, jak i dla moich wychowanków to mega ważna sprawa, by nieustannie robić krok do przodu.

W jaki sposób budować komunikaty do zawodników i tworzyć odpowiednie środowisko do pracy?

Podstawa to rozmowa

Pomimo tego, że to tylko dzieci, zawsze staram się z nimi rozmawiać, zrozumieć ich problemy, wysłuchać i być dobrym kumplem na boisku i poza nim. Powiedziałbym, że wszystko zaczyna się od komunikacji na linii trener-zawodnik. Dziś wiele mówi się o kompetencjach miękkich szkoleniowca i czasami słyszy się, że są one ważniejsze, niż umiejętności trenerskie, przynajmniej podczas pracy z najmłodszymi.

Podczas rozmów dbam o to, by podchodzić do nich zawsze pozytywnie, a jeśli pojawiają się problemy znaleźć ich rozwiązanie. Istotne jest dla mnie to, by nasza relacja była pełna zaufania. Aby tak było musi ono działać w dwie strony – dzieci muszą wierzyć, że to, co robimy ma sens, bo powierzają w moje ręce przygotowanie planu działania. Ja natomiast muszę wierzyć w to, że oni wchodzą zawsze na najwyższe obroty, by ten plan zrealizować.

Nie krzyczę

Nie mylić z podnoszeniem głosu. Uważam, że trener podczas zajęć nie powinien być cicho, wręcz przeciwnie – musi żyć ćwiczeniem i grą wraz ze swoimi zawodnikami. I – uwaga – nie mylić z bieganiem za dziećmi i nieustannym dyrygowaniem nimi.

Nie krzyczę, nie hałasuję i nie wydaję z siebie komunikatów, które nic nie wnoszą podczas treningu czy meczu. Mogą one działać deprymująco na moich zawodników. Jakie to komunikaty? Np. „jak podajesz!” lub „nie walczymy!”. Czy jakiekolwiek dziecko chciałoby to usłyszeć? Czy ja chciałbym to usłyszeć od mojego trenera? co bym wtedy o nim pomyślał?

Nie mówię, gdy się denerwuję

Każdy jest człowiekiem i każdy potrafi się zirytować. Jeśli czuję, że mógłbym w emocjach powiedzieć coś, co mogłoby zostać źle odebrane, po prostu milczę. Daję sobie czas na poukładanie w głowie tego, co się dzieje, ale również na ułożenie przekazu dla zawodników.

Po takim zabiegu potrafię wskazać błędy moich piłkarzy (o krytyce, jaką zafundowałem swoim żakom podczas jednego z turniejów pisałem tutaj), a także sformułować komunikat tak, by był on kopem do działania a nie gwoździem do trumny.

Zawsze „my”

Kiedyś złapałem się na tym, że podczas dobrych meczów opowiadałem jacy byliśmy wspaniali. Podczas gorszych momentów zwracałem się do piłkarzy „wy”, jakbym umywał ręce od brania udziału w danym spotkaniu. To były początki mojej przygody z trenowaniem. Nie jest to nic niespotykanego, a raczej normalne zachowanie człowieka z punktu psychologicznego. Po prostu – nie chcę być częścią porażki.

Dlatego też za każdym razem mówiąc o drużynie, bez różnicy czy to lepsze czy gorsze momenty, mówię o „nas”, bo również należę do teamu.

Przykładowe komunikaty