Jak rodzice potrafią przestraszyć zawodników i wzbudzić w nich agresję
To krótka, ale bardzo ważna lekcja z boiska, a konkretnie z meczu moich żaków. Lekcja zarówno dla młodych piłkarzy, jak i dla ich rodziców. A może przede wszystkim dla nich.
Uczę swoich zawodników grać mocno w obronie – ręka przed rywala, ochrona piłki, gra barkiem. Gra ciałem jest częścią całej zabawy, jaką jest piłka nożna. Również przewinienie jest częścią całej tej zabawy.
Z racji tego, że nie zaniedbujemy elementu bronienia zarówno indywidualnie, jak i drużynowo na treningach, chłopcy odbierają piłkę z dość dużą intensywnością. Po prostu – wszystkie działania, jakie podejmujesz w fazie ataku, zaczynają się tak naprawdę od bronienia i przechwytu piłki. Każde zagranie, nawet twarde ma jeden cel – zdobycie futbolówki. Nigdy nie pozwalam na przysłowiowe sanie, agresję i niesportowe zachowanie. Po faulu zawsze proszę swoich wychowanków, by przybić piątkę. A gdy ktoś kopnie nas, tłumaczę, że trzeba szybko się otrzepać i grać dalej. Faul jest nieodłącznym elementem gry w kontakcie. Powiedziałbym: takie życie piłkarza. Nie chcę zatem, by dla moich piłkarzy było on czymś niespotykanym i nigdy nie traktuję takiego zagrania za coś, za co powinienem swojego wychowanka karać (o ile chce odebrać piłkę i nie zamierza robić nikomu krzywdy, to jasne).
Gramy mecz, wygrywamy go piłkarsko, wygrywamy go bramkami. Pomimo braku wyników, to nie możesz z ludzi robić ślepych, bo widzą, że jeden zespół strzelił kilka bramek, a drugi żadnej. Nie chodzi o to, by ktoś tam sobie nie liczył bramek i nie powiedział, że wygraliśmy albo przegraliśmy. Chodzi o to, by nikt na punkcie tego nie wariował. Ale o tym już innym razem.
Po jednym z zagrań słyszę: „niech faulują, nic im to nie da”. Myślę sobie: yyy, ok, niech tam się uszczęśliwiają.
Po kolejny zagraniu mojego zawodnika (trącił o głowę mniejszego piłkarza barkiem) słyszę znów: „faul, faul!” Co robi mój zawodnik? Przestaje grać. Mówię: „graj, bo sędzia nie gwiżdże”. Trener przeciwnika używa gwizdka – faul. Mówię do piłkarza: „ok, sędzia zagwizdał, więc piątka z kolegą i nic się nie stało”. Nigdy nie podważam decyzji sędziego (trenera) ani jego autorytetu.
Słyszę od rodziców:
– co nie ma faulu, faul to faul – krzyczą do mnie.
– pan nie jest od decydowania, kiedy jest faul – tłumaczę spokojnie.
– czego ty ich uczysz! – krzyczą dalej.
– pan nie jest od decydowania, kiedy jest faul – powtarzam.
Rodzice dalej krzyczą, więc zajęliśmy się z moimi zawodnikami meczem. Efekt? Od razu dostrzegam, że krzyki wpływają negatywnie na grę w obronie moich zawodników – odbiór z mniejszą intensywnością, strach przed włożeniem ręki przed przeciwnika, strach przed grą ciałem. W skrócie – strach przed rodzicami drużyny przeciwnej i ich złośliwymi komentarzami, które mają jeden, główny cel: umniejszenie umiejętności moich zawodników.
A ja może nie życzę sobie, by ktoś straszył moich piłkarzy i po prostu przeszkadzał im w wykonywaniu zadań, które im powierzyłem na dzisiejszy mecz?
Łapię chłopaków do kółka. Tłumaczę, co i jak. Słuchają sędziego, siebie wzajemnie i trenera. Reszta ich nie interesuje.
– Oni chcą Wam przeszkadzać – tłumaczę. – Nie dajcie się.
Nauczka dla zawodników i to naprawdę dobra. Zawsze znajdzie się ktoś, komu coś nie będzie odpowiadało. Zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie chciał ci przeszkodzić, zwłaszcza gdy grasz dobrze. Nie możesz przed tym uciekać. Musisz stawić temu czoła. Nie możesz skupiać się na kibicach, na rodzicach i wysłuchiwać ich komentarzy. Musisz skupić się na tym, czego wymaga od Ciebie trener, czego wymaga mecz i czego wymagasz od siebie sam.
Nauczka dla rodziców. Jeśli coś ci się nie podoba, nie masz prawa podważać autorytetu trenera i podnosić na niego głosu. Nie masz prawa być sędzią w tym, ani żadnym innym pojedynku. Nie masz prawa decydować o tym, co dzieje się w danym momencie na murawie, ani w jaki sposób trener drużyny przeciwnej uczy grać w piłkę swoich podopiecznych. Nawet jeśli zawodnicy leją się po pyskach, jedyną osobą, która powinna interweniować, nadal jest trener. Ty możesz porozmawiać z synem po spotkaniu, a ze szkoleniowcem po meczu.
Po wspomnianym starciu, w którym mój zawodnik przewrócił rywala odpychając go barkiem – chłopcy wstali, otrzepali się, przybili piątkę. Dziś żaden z nich już o tym nie pamięta.
Pamiętaj, że to Ty wprowadzasz niepotrzebne zamieszanie, komentarzami pobudzasz z jednej i z drugiej strony agresję (kopią was – też ich kopcie, a moi zawodnicy w jednym momencie stwierdzili, że chłopcy też ich faulują, więc też muszą, musiałem zatem szybko tonować nastroje, pomimo tego, że niczego złego nikt nie zrobił). Przeszkadzasz w graniu (nawet jeśli gra jest twarda i męska) zawodnikom przeciwnika. Ale przeszkadzasz przede wszystkim zawodnikom swojej drużyny. Dajesz dziecku wymówkę, że coś mu się nie udało, bo ktoś grał nie fair, mimo że nikt nie fair nie grał. Nastawiasz go na faul, którego celem nie jest odbiór piłki, a którego celem jest – tak – faul. I pomyśl, czy zachowujesz się w porządku?
Pamiętaj, że na trybunach jesteś wyłącznie gościem. Niezależnie od tego, czy grasz u siebie czy na wyjeździe. Uszanuj czas, który zawodnicy spędzają z trenerami. A jeśli ktoś kogoś przepchnie, a nawet kopnie – pamiętaj, że świat się nie wali, bo to część gry. Fair play jest wtedy, gdy po faulu potrafisz przybić piątkę, niezależnie od tego, czy jesteś faulującym czy faulowanym.
Write a comment