Jestem na turnieju halowym ze skrzatami. Podczas meczów praktycznie w ogóle się nie odzywam, biję brawo za każdym razem, kiedy moim dzieciakom coś się udaje i bije brawo, kiedy moim dzieciakom kompletnie nic się nie udaje. Cieszę się, że mogą tego dnia pograć w piłkę, kopnąć czasem z czuba, strzelić trzy gole i stracić osiem. Po każdym spotkaniu przybijam piątkę z przeciwnikami i mówię im, że super grali. Hej, czasem też się denerwuje, ale duszę to w sobie!

Podchodzę do rodziców i pytam się jak tam, czy podoba się na turnieju i czy są zadowoleni ze swoich pociech. Oczywiście, że są i że jest super. Mamy przerwę, więc chwilę gadamy. Rozmawiamy o piłce, kibicowaniu, dzieciakach i o tym, jak sport rozwija młodych chłopaków (dziewczynki oczywiście też, ale nie miałem w drużynie żadnej). W pewnym momencie otrzymuje pytanie: trenerze, czemu trener w ogóle nie podpowiada dzieciom? Jak mają się ustawić? Do kogo podać? Gdzie się pokazać?

Oglądając piłkę w telewizji przyzwyczajeni jesteśmy do patrzenia na trenerów, którzy nieustannie żyją przy linii bocznej, dyrygują zawodnikami, ciągle coś korygują, wprowadzają nowych zawodników, przekazują instrukcje rezerwowym. Idziemy na mecz okręgówki, a tam gość w dresie dosłownie tańczy przy linii!

Czemu nie było słychać mnie? I czemu nie słychać wielu trenerów podczas rozgrywania turniejów najmłodszych zawodników? I co ważniejsze – co daje to dzieciakom i jak wpływa na ich rozwój?

Samodzielne decyzje

Trener nie podpowiada małym piłkarzom, bo to nie PlayStation. Nie chodzi o to, by wciskać guzik na padzie i piłkarz wykonuje polecenie w sposób idealny. Trener nie podpowiada dziecku dlatego że chce, by samodzielnie podjęło decyzje, co do prowadzenia danej akcji, by doszło do procesu myślenia, obserwacji i podjęcia odpowiedniego działania samodzielnie. A jeśli zawodnik podjął błędną decyzje?

Wyciągnie wniosków

Małemu piłkarzowi można wytłumaczyć bardzo wiele, wiele też można pokazać. Nikt jednak nie uczy się lepiej, jak na własnych potknięciach. Dlaczego trener nie krzyczy po złym zagraniu? Pewnie po meczu „złapie” zawodnika i zapyta się, co mógł robić w tej sytuacji lepiej. Czasem warto dać się sparzyć, by zrozumieć. Bardzo trafne są w tym przypadku słowa Konfucjusza: „Powiedz mi, a zapomnę. Pokaż mi, a zapamiętam. Pozwól mi zrobić, a zrozumiem.”

Błędnych decyzji nie unikniemy. Lepiej pozwolić na nie w turnieju żaków, niż w półfinale mistrzostw świata, prawda? Wtedy na naukę będzie zbyt późno.

Po prostu graj!

Trener nie podpowiada małym zawodnikom, bo wie, że pewne elementy są jeszcze nie do ogarnięcia na danym etapie. Dlaczego nie krzyczy „podaj” do 6-latka? Bo, wie, że on nie rozumie, czym jest gra zespołowa. 6-latek chce kiwać i zdobywać bramki. My, dorośli postrzegamy piłkę nożną z zupełnie innej perspektywy niż mali zawodnicy. Osobiście nienawidzę, gdy rodzic przychodzi do swojego dzieciaka i tłumaczy mu, że musi przecież podawać piłkę kolegom, a nie wszystko sam! A Messi robi sporo sam i ten sam rodzic później mówi „wow, ale on gra!”.

Czasem dobrze jest po prostu dać graczom piłkę, dać im możliwość fajnego spędzenia czasu z kolegami i przeciwnikami na boisku.

Dajmy im radość z futbolu. Czasem mniej podpowiadania znaczy więcej. Na to przychodzi odpowiedni czas.