Oczywiście – prędzej spodziewasz się porażki 8-2 w młodziku, niż klęski Barcelony na etapie ćwierćfinału Ligi Mistrzów. A takiego lania pasem? Umówmy się – nie spodziewasz się wcale, mając nawet świadomość, iż Leo Messi i jego kumple na boisku wyglądają, jakby wrócili z Las Vegas i grają na kacu.

Arturo Vidal przed starciem z Bayernem dolał oliwy do ognia. Miał takie prawo, problem w tym, że po meczu sam musiał dzwonić pod 998.

Zagrają przeciwko Barcelonie, nie przeciwko jakiemuś zespołowi z Bundesligi. Zagrają przeciwko najlepszej drużynie na świecie.

Uświadamiasz sobie, że nie do końca przemyślałeś to, co powiedziałeś, gdy patrzysz na wynik. Jak powszechnie wiadomo – wszelkiego rodzaju gierki przedmeczowe dodają pikanterii i smaczku każdemu starciu, podkręcają atmosferę i to również dzięki nim chcesz na nie patrzeć. Myślisz sobie wtedy: czekam, aż utrą ci nosa, łobuzie. Ale – jak również powszechnie wiadomo – są momenty, w których cały piłkarski świat się z ciebie śmieje i cytuje cię przez przynajmniej dwa tygodnie, aż poziom twojej śmieszności przestanie się sprzedawać.

Czasem po prostu warto ugryźć się w język. Wszystkie „jakieś drużyny z Bundesligi” mają swoje święto. My możemy zatem przejść do ciekawostek związanych z tym meczem.

Decyzje o strzale

Kluczowy element w tym spotkaniu. Aż pięć z ośmiu bramek dla Bawarczyków wpadło po uderzeniach z pierwszej piłki. Błyskawiczne decyzje, podejmowane w ułamku sekundy, po wygraniu przez zawodników pozycji. Było to takie typowe „nie kombinuj, uderz, jak masz!” (można powiedzieć bez show, nawet w przypadku świadomości o pewnym awansie i rywalu na kolanach).

Warto wziąć pod uwagę także fakt, iż 81% wszystkich strzałów Bayernu miało miejsce w polu karnym (aż 19% w polu piątki). Skąd padły gole? Właśnie z szesnastki.

Topowe zespoły coraz częściej starają się wypieścić akcję do granic możliwości w celu wypracowania jak najlepszej sytuacji strzeleckiej w polu karnym. Nie oglądamy w ich nieprzemyślanych wrzutek. Nie oglądamy także seryjnych strzałów zza pola karnego. Finalizacja akcji następuje tylko wtedy, gdy naprawdę pojawia się szansa. Nie finalizujemy? Budujemy.

W języku angielskim nazywają to „clear cut chance”, czyli wypracowanie sobie typowej „setki” np. 1×1 z bramkarzem lub oddanie strzału do pustej bramki.

Gra w bocznych sektorach

W centralnym sektorze boiska robi się coraz ciaśniej. Jeszcze większą role odgrywają zatem zawodnicy skrzydłowi i boczni obrońcy. Bayern aż 36% swoich ataków przeprowadził lewą stroną boiska (to właśnie tam Semedo został w blokach, kiedy Davies odbił się od murawy – niczym Małysz na progu w Planicy – i zaliczył kapitalną asystę).

I to właśnie Davis i Kimmich mieli w tym spotkaniu najwięcej kontaktów z piłką – odpowiednio 66 i 70 (nie licząc Thiago – 84). Robert Lewandowski zanotował 42 dotknięcia futbolówki.

Dynamiczni skrzydłowi to prawdziwy skarb, nad którym warto pracować.

Lewandowski gorszy tylko od Ronaldo

Nasz rodak zdobył w tym starciu 50 gola w Lidze Mistrzów. Otwierajmy szampana, bo potrzebował na to zaledwie 60 spotkań. Tylko Cristiano Ronaldo dokonał tego szybciej. Możemy być dumni. Dodajmy również to, że Lewy przyczynił się do historycznego wyczynu – Bayern jako pierwszy zespół w Lidze Mistrzów potrafił wpakować do bramki rywala aż osiem bramek w fazie play-off.

Źródła: whoscored, optajoe