Większość z nas, trenerów, pracuje w małych miejscowościach i w dużych grupach szkoleniowych. Borykamy się z tego tytułu z różnymi problemami: łączonymi rocznikami, brakiem selekcji, brakiem możliwości ich podziału i co gorsze rozdzielenia ich na mniejsze grupy. Borykamy się z brakiem odpowiednich boisk i większych hal sportowych. Walczymy z leśnymi dziadkami z LZS’ów, którym wybieramy zawodników do swoich szkółek, zajmujemy im godziny na i tak pustych orlikach i pobieramy składkę członkowską, a to – mam wrażenie – boli ich najbardziej. Serio, sam się z nimi zmagam na co dzień.

Wyżej wymienione sprawy da się jednak w pewnym stopniu przezwyciężyć o ile się chce i ma się wokół siebie kilka pomocnych dłoni, którym chce się prawie tak samo mocno. Zatem zrobienie czegoś naprawdę fajnego, dobrze wyglądającego jest realne i wykonalne. Fajnie jest po czasie zbierać żniwa, obserwować efekty szkolenia i dostrzegać zadowolenie dzieciaków wylewających siódme poty na treningach.

Sam obecnie pracuję w niewielkiej miejscowości liczącej około 3 tysięcy mieszkańców. Udało nam się stworzyć fajną akademię. Wszystkie zespoły prezentują fajny, atrakcyjny futbol, trenują obowiązkowo w jednolitych strojach, jeżdżą na silne turnieje i dobrze się bawią.

Przechodząc już do meritum i nie przeciągając i tak przydługiego wstępu – bardzo ważnym elementem w mojej pracy jest planowanie przestrzenne treningu. W skrócie: ogarnięcie poszczególnych ćwiczeń, złożenie ich w jedną spójną całość i rozmieszczenie na boisku. Pozwala mi to na przeprowadzenie niemalże całości zajęć w jednym miejscu. Nie zawsze jednak jest możliwość przygotowania ich w taki sposób. Mimo to można płynnie przechodzić z miejsca na miejsce, jednakże potrzebny jest do tego stosowny plan.

Jest kilka sztuczek, które stosuję na co dzień, by mój trening był intensywny, a każda minuta była maksymalnie wykorzystana przez moich piłkarzy. Ustawiam odpowiednio pola gry, staję w odpowiednim miejscu, dbam o dystrybucję piłek. Przygotowanie takiego konspektu nie trwa kilka minut. Wbrew temu, co niektórzy mogą myśleć o pracy trenera. Przecież tylko wychodzimy na trawę i wszystko dzieje się samo, prawda?

Jedno pole, kilka ćwiczeń

Powiedzmy, że w jednostce treningowej mam 4 ćwiczenia do zrealizowania, a tematem jest doskonalenie gry 1×1. Staram się umieścić wszystkie środki treningowe w jednym obszarze, by zredukować przejścia i utratę czasu do minimum. W tym samym polu przeprowadzam zabawę, ćwiczenie w formie wyizolowanej oraz dwie gry (tak mniej więcej wygląda wzór mojej jednostki). Pierwsza z gier jest prostsza, a druga bardzo często jest rozwinięciem poprzedniej. Np. najpierw gramy 1×1, a później 2×2 lub 2×1 z jakimś dodatkowym zadaniem, przejściem przez bramkę itd.

Kolorowe ćwiczenia

Zawsze mam przy sobie kilka kolorów stożków. Każdy odpowiada jednemu ćwiczeniu. Gdy w większym polu muszę rozstawić mniejsze np. na rozgrzewkę – wyznaczam je innymi stożkami. W jaki sposób mi to pomaga? Gdy kończymy jeden etap mówię dyżurnym: „ok, ściągamy żółte”. I nie ma bałaganu, wiadomo co musimy sprzątnąć. W treningu dzieciaków banalne rzeczy sprawdzają się najlepiej, również jeśli chodzi o organizację. Podobnie wygląda sytuacja gdy nie mamy jednego pola do kilku ćwiczeń, a są one obok siebie (czasem też na siebie nachodzą) – ściągamy jeden kolor, czyścimy teren z niepotrzebnego sprzętu i gotowe.

Dyżurni

Wspomniałem o dyżurnych. Warto ich wyznaczać na każde zajęcia. Dzieciaki generalnie sprzątają sprzęt sami. Robią to w formie rywalizacji. Wiadomo przecież – kto zbierze więcej stożków jest szybszy i lepszy. Nie trzeba nikogo zachęcać, maluchy robią to naturalnie. Jednak dyżurni to już odpowiedzialność. To osoby najważniejsze na zajęciach zaraz po trenerze jeśli chodzi o przygotowanie ćwiczeń. Dzięki takiemu trikowi unikam też „klienta”, który zawsze wymiga się od sprzątania i nie zauważę go, bo przecież wszyscy sprzątają. Wszyscy, tylko nie on.

Punkt picia wody

Punkt picia wody i zbiórki umieszczam zawsze w miejscu, z którego mamy najbliżej do wszystkich ćwiczeń przede wszystkim w części głównej treningu (bo to tutaj spędzamy najwięcej czasu). Kiedyś w ogóle go nie wyznaczałem, a jak zacząłem, robiłem to byle jak. A to bardzo strategiczny punkt w trakcie trwania zajęć. Po co schodzić po wodę przez 20 sekund, jak można mieć ją pod ręką?

Uciekające piłki

Brak piłek w trakcie gry to najgorsza z możliwych rzeczy. Wybija zawodników z rytmu, gubimy intensywność, a w dużych grupkach mogą zacząć się rozmowy nie na temat, wygłupy, żarciki. Szerzej jak poradzić sobie z uciekającymi piłkami w trakcie zajęć już pisałem. Odsyłam tutaj.

Ustawienie pola, pozycja trenera

Co do uciekających piłek – można to zredukować ustawiając odpowiednio swoje ćwiczenia. Gdy gram np. 2×2 na bramki z pachołków nie ustawiam pola na środku boiska, a przy jednej z siatek orlika. Dlaczego? To bardzo proste – piłka od razu po strzale wróci na boisko. Można szybko wznowić grę. Jak ustawiam się w takim przypadku ja jako trener? Po drugiej stronie wyznaczonego boiska. Dlaczego? Wszystko doskonale widzę, a w przypadku strzału mogę od razu odegrać futbolówkę w pole. Gra toczy się dalej.

Przykładowy konspekt

Konspekt przeprowadziłem w Akademii Mistrzów, która powstała z mojej inicjatywy w Sochaczewie na chłopcach z rocznika 2011.