Zawsze zaczyna się tak samo. Reklamami wszystkiego, czego potrzebuje Twoje dziecko, obowiązkowymi zakupami, wyprasowaniem białej koszuli, zabraniem długopisu, kartki papieru oraz sloganami typu „jeśli będziesz dobrze się uczył”.

Rok szkolny.

Szkoła to wyzwanie. Także dla trenera piłki nożnej. To nieustanne powtarzanie dialogu:
– Hej, Stasiu, czemu nie było cię na treningu w tamtym tygodniu?
– Miałem karę za dwóję z matmy.

Nie jestem fanem karania dziecka treningami. I nie jestem fanem karania dziecka w jakikolwiek sposób. Metoda kar i nagród jest bardziej tresurą, autostradą dla tych, którzy nie chcą wchodzić w ostre zakręty. A w przypadku uprawiania sportu konkretnie (co samo w sobie jest fajne, rozwija, uczy, integruje), odpowiedz sobie na pytanie, dlaczego stawiasz znak „stop” dziecku, gdy pędzi ono 120 kilometrów na godzinę z uśmiechem na twarzy i trwając w czymś, co kocha robić? Gdy Twoja pociecha właśnie wrzuca szóstkę i wjeżdża na lewy pas, Ty zaciągasz mu hamulec.

„Ucz się, bo nie pójdziesz na trening” brzmi równie groźnie jak głupio. Demonstracja siły w celu wymuszenia konkretnego zachowania. I może okaże się ona dobra na dzień, tydzień albo dwa. Nigdy jednak nie będziesz mieć satysfakcji z tej piątki, jaką miałbyś w momencie, gdyby była ona efektem zaspokojenia wzbudzonej ciekawości.

Zastanawiałeś się, wypowiadając wyżej wspomniany slogan, nad planem długoterminowym? Po co Twoje dziecko wstaje o siódmej rano, je płatki z mlekiem, idzie do szkoły i spędza w niej połowę swojego fajnego życia? Po to, by mieć piątki? Czy po wzbudzenie ciekawości i uwolnienie swojego potencjału? I – pytanie równie ważne – co stanie się w momencie, gdy straci ono zapał do gry w piłkę/siatkówkę/koszykówkę i stracisz swojego asa w rękawie Pozostanie jedynie: „zabiorę ci telefon”.

Pomyśl, o czym myślałeś, gdy miałeś dwanaście lat i mama mówiła Ci: „weź zeszyt z matmy, bo nie pójdziesz na trening”. Pomyślałeś zapewne: „dobra, odwal się” i udawałeś, że się uczysz z zeszytem leżącym na brzuchu, którego dotykałeś jedynie wtedy, kiedy ktoś kręcił się w przedpokoju.

A przecież nie o to chodzi w całym procesie nauczania, prawda? Jego celem jest mniej więcej to, co w treningu piłkarskim – poprawianie się z treningu na trening (lekcji na lekcję) i z meczu na mecz (ze sprawdzianu na sprawdzian). Chcemy dokonywać ciągłego progresu i budować świadomość, dlaczego robimy coś tak, a nie inaczej, chcemy poznawać przyczyny i obserwować skutki. Ważne, by wiedzieć po co w ogóle robisz to, co robisz. W piłkę gramy, bo daje nam radość, daje radość kibicom, którzy nas oglądają, dlatego że nas rozwija jako sportowców i ludzi. A po co się uczymy? Dla piątki z historii? Bo zapamiętaliśmy dziesięć dat z okresu średniowiecza, o których za chwilę zapomnimy, a które znajdziemy w ułamku sekundy w swoim telefonie?

Trening na boisku nie różni się wiele od lekcji w sali numer 4. Jest program nauczania, który dziecko musi przyswoić. Co dzieje się po opuszczeniu sześciu godzin matematyki? Idziesz do mamy Jasia pożyczać zeszyty i dzwonisz do pani Magdy z pytaniem, czy wciśnie Twoje dziecko w któreś popołudnie na korepetycje. Gdy nie idziesz na trening, robisz sobie zaległości. Materiał trzeba nadrobić.

Dla wielu porównywanie szkoły do dodatkowych zajęć piłkarskich może być swego rodzaju głupotą. Choć nie uważam, by jedno było lepsze od drugiego i odwrotnie. Są inne, uczą innych elementów, jednak całościowo spełniają podobną role – kształcą i rozwijają. Zajęcia piłkarskie wpływają na wyobraźnię, umiejętność logicznego myślenia, podejmowania decyzji, czy współpracy w grupie. Uczą rozwiązywania napotkanych problemów i to w praktyczny sposób. Uczą, jak przegrywać i jak sobie z tym radzić. Porażki natomiast motywują i są materiałem do wyciągania wniosków. Uczą układania planu i systematyczności. Uczą pracy nad sobą i dla siebie. Budują poczucie własnej wartości, jak i również poczucie odpowiedzialności za swoje decyzje, za kolegów obok, za to co wspólnie robimy.

A teraz wciel się w rolę trenera. Obserwujesz, jak dziecko podczas treningu nie przykłada się do przebieżki. Podchodzisz do niego i mówisz: „Ok, Franek, biegnij szybciej, inaczej robisz 20 przysiadów”. Wiesz dlaczego zrobi szybciej? Wiesz. 20 przysiadów nie jest najfajniejszą sprawą. Możesz też podejść i powiedzieć: „Franek, możesz to zrobić lepiej, stać cię na to. Jesteś piłkarzem, to ćwiczenie jest dla ciebie i robisz je dla siebie, chcę byś był lepszym. Daj z siebie wszystko. Dzięki temu będziesz szybszy. Wiem, że nie odpuścisz.”. Wiesz dlaczego zrobi szybciej?

A teraz odpowiedz sobie na pytanie: którym trenerem chcesz być dla swojego dziecka.